Korzystając z pierwszego w miarę ciepłego weekendu, postanowiliśmy jeszcze w marcu rozpocząć plenerowe wyjazdy z kolodionem. Zebraliśmy drużynę i mogliśmy wyruszyć na przygodę, a dokładniej nad Świder.
Naszym celem była pęknięta wierzba, którą wiele razy mijaliśmy w czasie spacerów nad Świdrem. Żeby natomiast drzewo nie było samotne zaprosiliśmy Lilę.D.Kot . Wybór idealny, ponieważ nasi modele zgrali się jakby znali się od wielu lat.
Robienie zdjęć kolodionowych w plenerze nie jest dużo trudniejsze niż praca w studio. Ja nie odczuwam dużej różnicy jeżeli chodzi o technikę czy wygodę, natomiast przyjemność jest znacznie większa przez bliskość przyrody. Problematyczne natomiast jest pakowanie całej ciemni, namiotu, chemii, aparatów do samochodu. Potem rozstawianie tego, a na zakończenie znów pakowanie. Może kiedyś dorobimy się samochodu, gdzie będzie można przebudować pakę na ciemnie.
Skoro byliśmy nad rzeką, to postanowiliśmy przy okazji spróbować zdjęć płynącej wody. Długi czas naświetlania kolodionu pozwala na zarejestrowania wody jako gładkiej powierzchni. I tak też się udało.
I jeszcze kilka pozostałych zdjęć: